Tegoroczny lipiec w trzeciej dekadzie powitał wszystkich miłośników nadmorskiego wypoczynku nad Bałtykiem zmienną pogodą. Deszcze i burze matka natura nagradzała słońcem. Nie dręczyła jednak upałami.
Zanim jednak autopsja przyniosła te wszystkie niespodzianki tym, którym było już dane wybrać się nad morze, wieści niosły, że w tym roku niejeden ociąga się z wyjazdem lub rezygnuje z planów na sięgnięcie po uśmiech lata poza swymi domostwami. Niektórych do wyjazdów zniechęcały opinie o drożyźnie, innych powstrzymywały okoliczności niesprzyjające podejmowaniu wypraw czy urlop zaplanowany później. Lepiej jednak się mieli i mają zawsze zdecydowani, nie mający żadnych ograniczeń terminowych, przygotowani na różne niespodzianki, gotowi na miejscu dostosowywać swoje plany, możliwości i apetyty do realiów.
A nikomu żyjącemu w miastach molochach przecież nie jest obca potrzeba oderwania się od stylu życia z codzienną pogonią, tłumami i galopującymi samochodami, ich nieustannym warkotem i spalinami wyczuwalnymi mimo postępu w jakości stosowanych paliw i filtrów. Niejeden pragnie uciec od problemów, pracy przy komputerze i w zamkniętych pomieszczeniach albo ma nadzieję na wsparcie zdrowia – oddechem nadmorską świeżością, ukojeniem spokojem zwolnionego tempa życia i doznaniem zaspokojenia głodu nadbałtyckich pejzaży. Samo morze jest bowiem zawsze delicją nad delicje – nasycającą jedynymi takimi krajobrazowymi barwami żywiołu, zmiennością jego dynamiki z godziny na godzinę, woniami z głębi, tajemniczością, swoistością jego muzykowania z piaszczystym, ziemistym brzegiem i słońcem.
Niekiedy nawet małe co nieco od natury okazuje się mrzonką. Mimo że zew morza dawniej był zawsze w miesiącach letnich dla mnie motywem nie do pokonania (leśnych i łąkowych uroczysk Wielkopolski – o każdej porze roku, a gór – wiosną lub wczesną jesienią), w tym roku dotąd jedynie wspominałam swoje pobyty na Helu czy w Międzyzdrojach, Świnoujściu, Międzywodziu, Dźwirzynie, Gdyni, Gdańsku, Sopocie, Kołobrzegu, Mrzeżynie, Ustce, Krynicy Morskiej i innych nadmorskich miejscowościach oraz oazach przy domach rodzin rybaków.
Zew morza odzywa się w każdym, kto choć raz przepłynął kutrem z rybakami lub statkiem. Kto poznał wiele tajemnic morza, jest zafascynowany jego potęgą, pejzażami i gotów jest zmierzyć się z tym, co niesie wyprawa choćby na wyspę. Nawet ten, kto dotarł do niezatłoczonych plaż i poznał rzadkie zakątki przyrody, zakosztował rekreacji per pedes apostolorum lub rowerowej w nieznanych mu jeszcze nadbałtyckich miejscowościach, pooddychał czystym powietrzem nasyconym jodem, posmakował ryb ze smażalni, pobył w lesistych okolicach, a nawet dla wykrzesania ze zmiany miejsca nowych podniet, radości oraz wzmocnienia organizmu tutaj kilkoma dniami wczasowania pobył blisko morza, posnuł się po plaży lub okolicy w pobliżu miejsca noclegowego. A że spełnienie podobnych scenariuszy wymaga starań, wiadomo. Na polskim Wybrzeżu jest bowiem wiele miejsc rzadkiej urody i kuszących różnymi atrakcjami.
Nie pożałowali swojego wyboru ci, którzy zdecydowali się na Ustkę, Łebę, półwysep Hel z Jastarnią. W tych regionach jest nadal niejedno ustronie z niezmąconą niczym mową przyrody i morza na oddalonych od najpopularniejszych miejscowości, całkowicie bezludnych plażach. Tutaj można według własnych upodobań i potrzeb znaleźć idealny klimat i do wytchnienia, i pracy twórczej: cywilizacja jest nagle w oddali, a natura tak blisko. A to wiele znaczy dla świadomości i refleksji.
W pobliżu Łeby można się też przyjrzeć na przykład wędrującym piaskom Wydmy Łąckiej i Czołpini – na Wydmie Czołpińskiej, które przyciągają uwagę w Słowińskim Parku Narodowym (województwo pomorskie). Przybyli tutaj, nie tylko lipcowi poszukiwacze unikatowych miejsc, tajemnic i przejawów mocy niemal omnipotentnej przyrody, uznawali od zawsze za punkt honoru powędrować po piaskach nawet z dziećmi w wózkach. Niesamowity pejzaż wydm to wprawdzie zdobycz opłacona nie tak dużym wysiłkiem jak bieg maratoński, lecz wymaga również trudu – tym razem wspinaczki i zręcznościowego marszu po sypkim gruncie.
Stefania Pruszyńska
Autor fot.: Ingmar Sunodis. Fot. z trzeciej dekady lipca 2023 z okolic Ustki, Łeby, Jastarni i Helu
(Publikacja zaktualizowana).