Na placu przy Urzędzie Miejskim w sobotnie wczesne popołudnie 18 sierpnia raz po raz zatrzymywałam oko na co rusz innym męskim wcieleniu Presleyopodobnym.
Najpierw weszłam między szkła obiektywu a pana „Nieśmiałego” (ten pseudonim i inne – ode mnie), bowiem dopiero fotoreporter miał odwagę przeprosić mnie, aby czynić swą powinność wobec swego mocodawcy pragnącego nie zakłócać obrazu własnego podobieństwa do Elvisa obecnością na nim niewieścich wdzięków.
Później ujrzałam „Miękkoustego” Elvisa na cokole – coraz bardziej się uśmiechał? Raczej jego usta się ożywiały. Gliniane – pod ręką rzeźbiarzy, absolwentów poznańskiej ASP: Grzegorza Olecha i Piotra Mastalerza.
Przy estradzie za to „Słodki” w wielu wizjach malarskich. Wprawdzie cenię inny typ urody – męską dojrzałość, lecz z tymi pobłyskami miękkości, słońcem i ciepłem, które miał Elvis.
Obok estrady na stoliczku stał gipsowy z miedzianym poblaskiem „Liryczny” lub „Zamyślony” − w wielu egzemplarzach rzeźba − popiersie Króla Rocka. Na pierwszy rzut oka – jako żywo Chopin. Lecz tylko na pierwszy rzut oka.
Miraże. Znów dwóch, braci chyba, i w dodatku „Filozofów” – tacy w sobie skupieni, milczący. Za chwilę „Dumny” – na schodach do naszej dziennikarsko-artystycznej sali. Ileż ich jeszcze… Kruczoczarni i mniej czarni w bieli z połyskującymi guzikami. Straciłam rachubę. I z psudonimami nadanymi nie udawała mi się konsekwencja.
A tu jeszcze dzieci z zapałem na kartkach ożywiające Bohatera Dnia. Nawet 3-letnia Melania, dziecko sobowtóra, musiała tu talentem z pasją pozostawić ślady. Tamara Przypis, prowadząca konkurs plastyczny, wskazała na śmiałe barwy niektórych prac, co zinterpretowała jako objaw daru plastycznego. Malowali także Noemi i Delfin Łakatosz, znani już jako laureaci ogólnopolskiego konkursu. Z estrady zaś głos Presleya z płyty lub znów „Podobieńca” artystyczny lot w tonacjach miękkiej modulacji ekstazy. Poczułam się o krok od tych obłoków, na których mistrz pozostawił nam swoją muzę.
Pippi rewolucjonistka – pierwsza moja przybrana siostra z kart znanej wszystkim książki, także ni stąd, ni zowąd pojawiła się na deskach estrady. A za nią – plejada bajkowych pomysłów na zabawę dla dzieci, nad czym panowanie utrzymywał T. Klichowicz. Co dzieci tam wyśniły, trudno mi było dociec, ciągle byłam bliżej i bliżej tych obłoków z Elvisem ezoterycznie wtchnionym.
Lustracje. A że zajrzeć tu i ówdzie to nie grzech – z zaciekawieniem lustrowałam przeróżne zakamarki. Z należną dyskrecją – te, gdzie występujący przyodziewali się w Presleyowe szaty ducha i ciała, stroili struny głosowe. Ta rzeczywistość wszak miała walory podniesionej kurtyny na koncentrujący się przed koncertem kolejny zespół wykonawców. Cóż, obok, przy stole mogłam nieco się odprężyć przy kwasie chlebowym i chrupkach – po skontemplowaniu obrazu sytuacji, w której Presleyooczopląs to zupełnie naturalna reakcja po sporej dawce obiecanego przez organizatora wielotwarzowego Elvisa. Zresztą z wolna wionęło chłodem sierpnia, a tu rozgorączkowanie sprzyjało dociepleniu.
Program „Dnia z Presleyem” miał w Poznaniu różne barwy. Na tym mityngu jednak pojawiła się najpierw nieliczna publiczność – sporo dziennikarzy, występujące talenty karaoke z rodzinami, znajomymi, ludzie zwabieni muzyką swojego idola. Do wieczora słuchaczy przybywało. Występ wstępujących na muzyczną scenę talentów zorganizowała firma Roberta Sadowskiego – młodego człowieka, przecierającego im ścieżki na estrady, a nawet zapowiadającego na jesień polską płytę artystów karaoke, poświęconą Elvisowi.
W koncercie popołudniowym wystąpili: Anna Polowczyk, Dariusz Stocki i zespoły „The Way Voices” (nigeryjscy studenci świetnie zaprezentowali się w gospel), „Konsonans”, Fantom, KO.M.P., Bella Villa. Ten ostatni w scence parateatralnej z finałowym ślubem Elvisa i Priscilli podobał się widzom szczególnie. A że wykonawcy – Presleye podwożeni byli pod estradę białymi cadillacami – nie zabrakło tej imprezie namiastki widowiskowości gwiazdorstwa w stylu Elvisa, z tamtej epoki.
– W Poznaniu Presley ma się dobrze – powiedział przygodny rozmówca, który stwierdził też: „Przecież nigdzie tak nie pamiętano w Polsce o nim i tej rocznicy”. Inny spekulował: „A może by tak tę imprezę przekształcić w regularny, coroczny festiwal Presleyowski”. Widzowie dzielili się ze mną i ze sobą uwagami i dociekaniami: „Podobno nie wystąpi Shakin Dudi”… „Zrezygnował z udziału Maciej Kryszak”.
Puenta mityngu, która przypadła na wieczór, trwała do północy. Była wyjątkowo egzotermiczna. Koncert prowadził Krzysztof Wodniczak i Anna Dziuba. Publiczność, ok. 1500-osobowa, z uniesionymi rękami i rozśpiewana w radości, skandowała fragmenty znanych utworów za: Piotrem Bugzelem, który mnie zachwycił swoimi prezentacjami utworów z repertuaru Presleya, bowiem wykonał je głosem tak nieprawdopodobnie podobnym do Elvisowego i z taką dynamiką sceniczną, że moją duszę rwało i budziło mój podziw i uznanie, Pawłem Bączkowskim, Wojciechem Kordą, Józefem Kolesińskim (lirycznym w neapolitańskich pieśniach, tak lubianych przez Elvisa), Michałem Milowiczem i Tomaszem Dziubińskim. W pewnej chwili sam organizator mityngu Krzysztof Wodniczak wystąpił z gitarą, naśladując śpiew (playback).
Usłyszane, znane utwory z bogatej kolekcji Presleya, tyle że w nowych aranżacjach, stanowiły przegląd jego dokonań artystycznych. Ucieszyła mnie szczególnie moja ukochana piosenka z filmu pod tym samym tytułem „Love Me Tender”. Śpiewał ją po południu młody człowiek ze stajni karaoke.
Rzeźba Elvisa stała dumnie z boku – zlicytował ją Krzysztof Styszyński za 2000 zł. Jednak nabywca się nie zgłosił. Popatrzyłam jeszcze na stojącą obok drobną postać Priscilli z gliny.
Stefania Golenia Pruszyńska
Fot. 1: Z archiwum Anny Dziuby (Polski Fanklub Elvisa Presleya), na fot.: Elvis Presley;
Fot. 2: Organizator mityngu. Na fot.: Rzeźba Elvisa Presleya z gliny, stworzona 18 sierpnia 2007 r. przez absolwentów poznańskiej ASP: Grzegorza Olecha i Piotra Mastalerza;
Fot. 3: Stefania Pruszyńska. Na fot.: Popiersie gipsowe Elvisa Presleya, przygotowane specjalnie na mityng „Poznaniacy pamiętają Presleya” (18 sierpnia 2007 r.)
Oprac. graficzne fotografii: Stefania Pruszyńska
Publikacja także w Gazecie Autorskiej „IMPRESJee” www.impresjeee.blox.pl