„zanim umysł/strażnik kątów prostych/pętlą słowa/usidli rzecz/niczym wielkooką sarnę/musi przejść przez równinę Prologos/ jakże zadziwiony/kroczy pomiędzy dźwiękami/prastarą mową ludzkości/gdy muzyka/odsłania przed nim twarz nieznanej siostry/duszy” – już ten tekst z obwoluty singla „Prologos” zespołu Amaryllis zapowiada niebanalną twórczość…
Zaskoczona formą muzyczną czy też melodyką utworów, które usłyszałam w poznańskim klubie Blue Note, zastanawiałam się nad źródłem potencji twórczej muzyków zespołu Amaryllis. Ich debiutancki singiel „Prologos” z 13 grudnia 2006 r. w utworach: „Breve Regnum”, „Lux umbra Dei” i „Prologos” odsłania nowe jakości przestrzeni dźwiękowych ze średniowiecznym i renesansowym rodowodem. A pośród nich nie tylko oryginalnie dobrane i zharmonizowane komponenty melodyczne, lecz także − ujmujące swą stylistyką, kojarzącą się ze Wschodem w ciepłym kołującym śpiewie solistki…
Krystalicznie czysty ton lutni basowej, czyli teorby − lutni renesansowej, i jednocześnie szczególna harmonia i wygłos w splocie dźwięków gitar, perkusji, instrumentów klawiszowych, miły liryzm śpiewu Ewy Domagały, sprawiły, że chłonęłam tę muzykę bez reszty − aż do osiągnięcia stanu ducha, który można ostatecznie nazwać li tylko zachwytem… albo zauroczeniem. Bo w istocie, dawno tak interesującego, wręcz narkotyzującego zestawienia dźwięków nie miałam okazji doznać w tak sporej dawce.
Nic też dziwnego, że zespół zebrał sporą gromadę entuzjastów równie jak ja chętnie poddających się jego swoistemu oddziaływaniu − hipnotyzującemu. Muzycy w pozycjach statycznych, skupieni, tworzą na estradzie przedziwnie zharmonizowany monolit. Klimaty tych utworów, osadzone w refleksyjności, liryzmie i aurze modlitwy, są dalekie od płytkiej adaptacji starych kanonów − sięgają głębiej, angażując wyobraźnię odbiorców i mobilizując ich do otwarcia się na energizujące doznania.
Piotr Jachowiak, menedżer zespołu Amaryllis, prowadzi go od grudnia 2005 roku. Zespół gra w tym samym składzie, w którym go poznał. Jak postrzega ten zespół na tle innych współczesnych i czy jego zdaniem Amaryllis odbiega stylistycznie od muzyki i treści utworów innych ansambli, skupionych także na odwołaniach do muzyki dawnej, oraz czy muzykowanie z lutnią jest jedynym wyróżnikiem Amaryllis? − wyjaśnia: „Uważam, że ten wyróżnik bierze się już z samego choćby pomysłu na taką muzykę, która łączy odległe epoki. A sposób śpiewania wokalistki jest wzorowany na stylu średniowiecznym i renesansowym. Ten śpiew jest w tle muzyki wykonywanej przez członków zespołu. Co ciekawe, dbamy i staramy się o to, by zarówno wokal, jak i lutnia były odpowiednio nagłośnione. Co zaś do lutni – ma ona ciekawe brzmienie, które zawdzięcza temu, że ma struny z jelit. Oczywiście, stwarza to różne problemy, na przykład lutnia wymaga częstego strojenia. Większość przystawek dostępnych na rynku jest do strun metalowych. Mamy problem z nagłośnieniem, który nas zmobilizował do zamiaru sprowadzenia z USA zestawu mogącego zapewnić właściwe parametry akustyczne”.
Z kolei Marek Domagała na mój komentarz, że zespół, sięgając po wzory muzyczne z tradycji dość odległej, miał zapewne określony zamysł twórczy, odpowiada: „Jestem pomysłodawcą tego singla i w ogóle tej muzyki. Piszę tę muzykę z pasją. Oboje z żoną Ewą, a ona ma tę pasję do muzyki dawnej szczególnie rozwiniętą, postanowiliśmy stworzyć nową jakość. Można by rzec, że w swoich upodobaniach przeszliśmy ewolucję od rock and rolla, poprzez rocka progresywnego − aż po rocka neoprogresywnego. Mówi się o istnieniu rocka gotyckiego. My zdecydowanie się odcinamy od tych ciemności, zdążając do tego, by ta muzyka była manifestacją życia, energii i piękna”. I dodaje: „Potrzebny jest dobry smak i wyczucie, aby uniknąć kiczu. Bo kicz z kolei jest związany z takim stanem, gdy się rezygnuje z własnej prawdy wewnętrznej czy wrażliwości − dla przypodobania się i chęci zarobienia. Z tą muzyką łączy się także fascynacja łaciną, która oznacza sięganie do oryginałów, np. do dzieł św. Augustyna”.
W tej rozmowie zwróciłam uwagę na to, że wszystkich członków zespołu łączy wielka przyjaźń, na scenie sprawiają wrażenie, że są jednością w tym, co kreują. ”Niekiedy mamy różne zdania. Nie jesteśmy twardogłowymi, ale rzeczywiście marzeniem każdego zespołu jest to, by mieć taką jedność, którą osiągamy. Bo te więzi przyjaźni, głębokiego wzajemnego zrozumienia są bardzo cenne… Sprzyjają osiąganiu niezwykłych efektów tego, co wspólnie robimy” – mówi Marek Domagała, który dopowiada: ”Nasz rodowód jest poznański, wszyscy mamy poznańskie korzenie. I to tutaj, w Poznaniu, w Stowarzyszeniu Artystów EnterArt, mającym siedzibę na ul. Mielżyńskiego, organizacji, która wspiera młodych artystów i studentów i zajmuje się promocją młodej sztuki, znaleźliśmy sprzymierzeńca w naszych artystycznych działaniach”.
Na koncercie w poznańskim Blue Note zespół Amaryllis zaprezentował kompozycje Marka Domagały: „Prologos”, „In peray Ritz”, „Quis Locus Est”, „Solo Luki”, „Magnificat” (Mikołaja z Radomia), „Lux umbra Dei” („Światło jest cieniem Boga”), „Breve Regnum” (inspirowane średniowiecznym hymnem krakowskich żaków), „Iniquietum est Cor”, „Osculetur”, „De Profundis” (z psalmu), „Epilog”, „Solo”, „Pavane”, „Prologos”, „In peray Ritz”…
− Zespół tworzą: Ewa Domagała − wokalistka, Marek Domagała − gitara solowa, Henryk Kasperczak − lutnia basowa (teorba), Bartłomiej Stankowiak − instrumenty klawiszowe, Szymon Guzowski − bas, Kacper Stachowiak − perkusja, Łukasz Kulczak – gitara solowa.
Muzycy rozpoczęli nagrania do debiutanckiego albumu 19 marca 2007. W swojej witrynie zapowiadają: „Płyta na pewno ukaże się jeszcze w tym roku. Cóż można powiedzieć? Robimy wszystko, aby była ona arcydziełem. Trzymajcie więc kciuki!”.
Stefania Pruszyńska
PS Ciekawa pamiątka z tego koncertu − kartka z osobistymi wpisami „Piotr Stachowiaka i Marka Domagały specjalnie dla „IMPRESJee” niesie cytat: „To, że kwiat/jest piękny/nie jest tak piękne/jak to/że/ JEST”.