Przedpremierowy spektakl baletu „Stworzenia świata” do muzyki Josepha Haydna w choreografii niemieckiego choreografa Uwe Scholza, mający za sobą liczne prezentacje sławnego Leipziger Ballett na scenach całego świata, a będący premierą w Polsce, odbył się w Teatrze Wielkim im. Stanisława Moniuszki w Poznaniu − w oprawie wieczoru sylwestrowego 31 grudnia 2009. Gośćmi na widowni, w loży honorowej, byli członkowie rodziny Scholza.
Występ poznańskiego zespołu zdobył uznanie publiczności, wyrażone gorącymi oklaskami na stojąco. Uroczystym toastem wygłoszonym przez Michała Znanieckiego, dyrektora Teatru Wielkiego, i kieliszkiem szampana z okazjonalnym napisem z nazwą spektaklu widownia wraz tancerzami, chórem, solistami powitała Nowy Rok 2010.
Przed spektaklem, w uroczystej przedmowie, dyrektor Michał Znaniecki zaakcentował, że po raz pierwszy zespół poznański podjął się takiego wyzwania scenicznego − realizacji artystycznej z trudną scenografią i wyjątkową choreografią, będącej przeniesieniem spektaklu ze sceny w Lipsku na poznańską, w nowej oprawie plastycznej.
Jacek Przybyłowicz, dyrektor baletu, z kolei wyraził nadzieję, że spektakl spodoba się widowni, okaże się wielki, chwalił tancerzy za ich ogromną pracę, której podołali na próbach nad wyraz dobrze. A po występie, bardzo rozemocjonowany, ocenił, że zespół spisał się na szóstkę.
Poznańskie prezentacje – sylwestrowa i późniejsza, 5 stycznia 2010, które było mi dane obejrzeć, jednak różniące się z uwagi na mniejszą obsadę baletu w tym drugim występie, nawet dla każdego doświadczonego i wymagającego widza, mającego wiele porównań z innymi realizacjami na tej scenie – były rzeczywiście zetknięciem się z nie lada popisem scenicznym tancerzy, wielką muzyką Haydna w mistrzowskim wykonaniu zarówno solistów: sopranistki Moniki Mych, tenora Piotra Friebe, i basisty Patryka Rymanowskiego, jak i chóru pod kierownictwem Mariusza Otto czy Orkiestry Teatru Wielkiego w Poznaniu pod batutą włoskiego dyrygenta Filippo Marii Bressana. Widowisko to zawdzięczało ideę projekcji i kostiumy (w dni pracy Boga – szarofioletowe, a białe – siódmego dnia) – Giovanniego Di Palma, mającego w puli laurów także nagrodę baletową UNESCO − dla najlepszego tancerza 2009 roku. W realizacji „Stworzenia świata” na potrzeby spektaklu w Poznaniu współpracował on choreograficznie z hiszpańską tancerką i choreografką Montserrat León.
W spektaklu przedpremierowym wzięli udział tancerze tak liczni, w tym występujący tutaj gościnnie, że zapełniali scenę – jak rzadko. Obsadę stanowili: Karolina Wiśniewska, Shino Sakurado, Dominika Babiarz, Marika Kucza, Ekaterina Kitaeva, Mateusz Sierant, Wiktor Dawidiuk, Dominik Muśko, Taras Szczerban, Arkariusz Gumny, Stephan Aubry, Dymitr Tenytskyy, Marta Anczykowska, Diana Gajownik, Paulina Golak, Anna Gumna, Beata Macioszczyk, Paulina Majda, Marika Mudziejewska, Zuzanna Perszewska, Hinako Sakuraoka, Katarzyna Samól, Natalia Trafankowska, Krystian Augustyn, Michał Kaczmarczyk, Tomasz Niezborała, Andrzej Płatek, Marcin Rolczyński, Oleg Stankov, Jakub Starzycki, Jacek Wieszczeczyński. Patronatem honorowym tę realizację objął dr Herbert Krauss, ambasador Austrii.
Ich taniec był popisem harmonii scenicznej, niemal doskonałej. Przedpremierowy występ odsłaniał wprawdzie małe niedociągnięcia, np. załamania linii prostej grup tancerzy, a więc potknięcia, które były widoczne dla laika nawet, jednak tylko z uwagi na w gruncie rzeczy niezwykły w całości porządek sceniczny, wywołujący skojarzenia także ze znaną niemiecką dokładnością i precyzją. Zaskakujące świeżością, zupełną niepowtarzalnością struktura, układ, sekwencje ruchu, elementy bardzo oryginalnej choreografii Scholza, wywarły na mnie wielkie wrażenie, wykraczające dużo ponad przeciętność oddziaływania nawet bardzo dobrych spektakli w Teatrze Wielkim w Poznaniu.
Czy można by porównać tę prezentację z innymi – zwłaszcza z zespołem Leipziger Ballett – trudno powiedzieć, nie miałam okazji zobaczyć tamtejszych spektakli, choć uznano je na deskach świata za wielkie wydarzenia sceniczne. Dla nieco zaś pozostających w kompleksach naszych scen wobec zagranicznych taka realizacja konfrontująca umiejętności – na pewno przydaje śmiałości zespołom, wyzwala ogromną wolę sprostania największym wymaganiom. Dla poznańskiej sceny była to udana realizacja, co potwierdzały opinie wielu, a zwłaszcza − zachwyconych widzów, którzy rzęsistym deszczem braw, na stojąco, nagrodzili kreatorów „Stworzenia świata”. A to właśnie entuzjazmem publiczność głosuje na artystów i kreatorów dzieł.
Balet „Stworzenie świata” z centralnymi postaciami Adama i Ewy można zaliczyć w poczet dzieł będących kanonem neoklasyki europejskiej ub. wieku. Uwe Scholz, twórca, uznawany za kontynuatora sztuki choreografii baletu klasycznego George`a Balanchine i Johna Cranko, właśnie „Stworzeniem świata” debiutował w 1985 roku w Zurychu. Miał wówczas 27 lat i był choreografem oraz dyrektorem baletu tamtejszej opery − najmłodszym w Europie. Później jego spektakl znalazł się w repertuarze opery w Lipsku, w której ten artysta działał przez wiele lat. Co szczególne, był on wyjątkowo wrażliwym odbiorcą muzyki , bowiem na każdą jej barwę, nutę reagował niemal z pietyzmem − odpowiedzią choreograficzną. W opinii wielu jest to już rzadkość.
Haydnowski trzyczęściowy utwór, mający odniesienie do sześciu dni pracy Boga i siódmego dnia wypoczynku, stanowiący muzyczną ostoję baletu Uwe Scholza – w pełni oddaje tę szczególną postawę artysty. A to właśnie tak wysublimowane podejście choreografa do muzyki napisanej przez niemieckiego kompozytora, że można by mówić wręcz o nabożności, stanowiło podstawę tego poznańskiego spektaklu. Nie sposób było przyjąć bez wzruszenia i podziwu zaprezentowanej tutaj sztuki wykonawstwa, tak niemal idealnie zharmonizowanego ruchu scenicznego tancerzy z barwami, rytmem i klimatem muzyki i jej sensami. W mojej pamięci pozostawiły one wiele zadziwień doskonałością, które są swoistymi śladami niezwykłej obecności twórcy w dziele. W „Stworzeniu świata” nie tylko mówił, lecz mówił żywo swą sztuką zarówno nieżyjący już artysta współczesnej choreografii, jak i kompozytor z innej epoki. To fenomen.
Trzeba przyznać, że na przykładzie choćby poznańskiego „Stworzenia świata” nowy dyrektor Teatru Wielkiego Michał Znaniecki, który podjął się kierowania tą placówką 1 lipca 2009 r., coraz bardziej uwidacznia w praktyce swój nowatorski program otwierania opery nie tylko dla stałych widzów, którzy bynajmniej nie są przeciętnymi odbiorcami, lecz wymagającymi i najczęściej właśnie gustującymi w tej sztuce scenicznej, postrzeganej jednak przez rzadkich bywalców w operze jako elitarna czy wręcz snobistyczna.
Drugim ważnym atutem obecnego dyrektora jest jego taktyka wyraźnie rozwojowa dla tej sceny, bowiem nie tylko deklaruje on poszerzanie współpracy z artystami scen spoza Polski, lecz do tego zmierza. Znamionuje to choćby zapowiedziane przez niego sięganie po wielkie owoce sztuki operowej i baletowej, w tym po dzieła dotąd nieznane i nie wykonywane na scenach polskich oper, a wymagające dużej klasy prezentacji. To zapewne stawia cały zespół przed wieloma wyzwaniami, lecz dla miłośnika sztuki opery i baletu oznaczać może, że będzie on odbiorcą coraz to większej liczby niecodziennych wrażeń artystycznych ze sceny dążącej do uzyskania dużego prestiżu, z ambitnymi realizacjami i rozgłosem na większą skalę.
Stefania Pruszyńska