Utylitaryzm człowieka, jego nieopanowana wola korzystania z dóbr techniki służących jego wygodzie, przynoszący zyski kapitałom angażowanym w produkcję, stał się w końcu groźny. Natura nie mająca księgowości zaczęła wystawiać rachunki za konieczne działania naprawcze.
Postęp − oto droga, na której człowiek stawiał swoje wynalazki, a po czasie przytomniał, zmuszony do myślenia o tym, co począć z hałdami zużytych sprzętów, górą śmieci czy spalinami z coraz to urodziwszych modeli samochodów czy innych pojazdów naziemnych i powietrznych albo innych zdobyczy techniki. Udoskonalone modele okazywały się za chwilę przeżytkiem technologicznym. Człowiek to, co wydobył z łona matki natury, przetworzył w cuda techniki (zaśmiecając środowisko naturalne produktami ubocznymi procesu wytwarzania), a po kilku latach przywoził jej jako złom. Szkody dla natury i człowieka nie ustają, mimo że wkroczył recykling, sortowanie śmieci, produkcja oszczędzająca środowisko, nazywana przyjazną dla środowiska. Tak się zemściło myślenie przede wszystkim o dobru, wygodzie i innych walorach wynalazków i technologii.
Uczyniono zresztą wiele, by ten utylitarny a krótkowzroczny kierunek myślenia utrwalać. Gdy pomyślę o tych lisich ogonach tlenków azotu, którymi straszyły kominy niektórych zakładów chemicznych (np. pod Poznaniem w Luboniu „fosfory”), czy gryzących dymach, o których się mówiło w latach 70. ub. wieku na poły gniewnie, na poły ironicznie: „znów niesie tablicę Mendelejewa”, nie mogę uwierzyć, że to wszystko tak długo znosiliśmy jako społeczeństwo. Temat długo zdawał się tabu, politycznie niepoprawny, nawet niebezpieczny. Tymczasem tam, gdzie powiewało tymi gazami, już gołym okiem widać było skutki: sosny w pobliskim lesie miały pół korony wyschłych, pół zielonych jeszcze. Jakby każdą w połowie trawiła jakaś choroba.
Bo czyż liczono koszty pozornie nieekonomiczne, związane z tak intensywną eksploatacją natury, że naruszono równowagę. A natura przecież nie ma księgowości ani buchalterów czy giełd. Jednak wystawiła człowiekowi już niejeden rachunek biologiczny, a stratami − także ekonomiczny epidemiami drobnoustrojów patogennych dla ludzi i zwierząt hodowlanych, pandemiami głodu, zmianami klimatycznymi, skutkującymi anomaliami i gwałtownymi kataklizmami. A jaki jest teraz i będzie w przyszłości bilans dla nas i naszej planety?
Drgnęło dość późno. Odkąd pojęto, a przede wszystkim uznano, że bezwzględnie konieczne jest przeciwdziałanie traktowaniu środowiska naturalnego jako pochłaniacza śmieci, odpadów, nieczystości i trujących gazów (substancji stałych, metali ciężkich, spalin z kominów fabryk, domów itp.), minęło wiele czasu. Okazało się zaraz, że łatwiej zapobiegać szkodom niż je naprawiać – a tymczasem wyginęły gatunki fauny, flory, została naruszona równowaga w naturze. Człowiek ze swoim stylem życia i produkowania niszczy środowisko, a to środowisko właśnie warunkuje wszystkie procesy życiowe. Z czasem pomyślano w Polsce o wdrażaniu technologii czy produktów przyjaznych dla środowiska i człowieka i o surowcach możliwych do odzyskiwania (recykling) – zaczęto selekcjonować śmieci, co już od dawna stanowiło oczywistość na Zachodzie.
W ostatnich latach dokonało się wiele zmian, wyeliminowano bądź zmodernizowano wiele źródeł toksycznych gazów kominowych: dofinansowywane są inwestycje proekologiczne, w tym gospodarstwa domowe – eliminujące używanie węgla, są filtrowane spaliny samochodowe. Zarysowały się nowe perspektywy. Kłody pod radykalne zmiany nadal rzucają stare nawyki, infrastruktura i mechanizmy, zwłaszcza ekonomiczne (koszt, zyski). Posiadaczom dóbr naturalnych, zwłaszcza kopalnych surowców energetycznych, zależy na podtrzymaniu dotychczasowego na nie zapotrzebowania (ropa, węgiel). Z kolei alternatywne, naturalne źródła energii (energia wiatru, słońca), przyjazne życiu na Ziemi, mimo że już stosowane, choć jeszcze w małej skali, nie doczekały na razie tanich czy konkurencyjnych technologii przyjaznych dla środowiska. Tymczasem im szybciej staną się one masowymi źródłami energii, tym większe szanse będą na lepsze czy w ogóle życie na Ziemi.
Wyzwania dla nauki. Nauka z jej wieloma dziedzinami, zarówno humanistycznymi, jak i innymi, w tym tzw. ścisłymi, potencjałem kadrowym, rozwijającymi się nowymi specjalistycznymi kierunkami, edukacją, zdobyczami, odkryciami, zamiarami, próbami, problemami ma niekwestionowany udział w przemianach oblicza świata i ogromny wpływ na kierunki rozwoju cywilizacji.
W nauce, obejmującej wiele działów, kierunków, nieustannie przybywające zdobycze w niektórych z nich wzmacniają zapotrzebowany potencjał, który może decydować o możliwościach rozwiązywania wielu problemów dotyczących życia na Ziemi i zwłaszcza jego zagrożeń. A problemy te mają coraz wyraźniej związek z zatrważającym stanem ekosystemów, naruszanych przez człowieka niepohamowaną eksploatacją natury i jej zasobów.
Przywrócenie równowagi w skali mikro i makro to ogromne wyzwanie. Nauka ma przed sobą w tym obszarze wiele misji i to właśnie jej wielki wysiłek wyznaczyć może właściwą drogę dla ludzkości i życia na naszej planecie.
Z kart historii − nauka w odsieczy w sytuacjach ekstremalnego zagrożenia życia. Reagowanie nauki na sytuacje zagrożeń o wyjątkowej masowej skali może przynosić niespodziewane a pożądane skutki, mimo że zdaje się pomocnicze wobec doraźnych celów. Takim przykładem jest pokonanie niemieckiej maszyny szyfrującej Enigma przez genialnych polskich matematyków: Mariana Rejewskiego, Jerzego Różyckiego i Henryka Zygalskiego. Ich odkrycia posłużyły aliantom do deszyfracji na bieżąco wojennych planów wroga, a w rezultacie przyczyniły się do skrócenia II wojny światowej o co najmniej 3 lata. A że wojna ta pochłaniała rocznie ok. 10 mln ofiar śmiertelnych, oszacowano wartość humanitarną ich zasług jako ocalenie życia co najmniej 30 milionom ludzi.
Dobroczynność odkryć nauki jest wpisana w wiele odkryć, które zastosowano w walce o zdrowie i życie człowieka, począwszy od szczepionki na wściekliznę, będącej zasługą L. Pasteura… Przykład ich wytrwałej i heroicznej pracy wpisuje się w postawy wielu naśladowców w kręgach nauki − odkrywców, badaczy z wielu dziedzin.
Szczególnie zaś teraz, podczas pandemii koronawirusa − przedstawicieli nauk medycznych i praktyków zawodów medycznych w szpitalach.
Ogromna waga etyki w nauce. Etyka, ta nawet intuicyjna, ma od zawsze, a obecnie wyjątkowe znaczenie. Nauki przyrodnicze wykraczają obecnie coraz to bardziej swoimi badaniami poza obszary dotąd opanowane, rozpoznane, wnosząc nowe plony do swoich zdobyczy. Rolą nauki powinno być zatem także, by potrafiła tak z nimi postępować, żeby nie były one nieodpowiedzialnie bądź nieumiejętnie wykorzystywane, a zwłaszcza w celach sprzecznych z dobrem zdrowia, życia człowieka, natury i całej naszej planety Ziemi.
Każdy jest odpowiedzialny i może mieć udział w postępie. Swoimi postawami wobec środowiska naturalnego każdy wpływa na jego stan. Wszyscy jesteśmy konsumentami zastosowań odkryć nauki i wynalazczości czy modernizacji. Żyjemy w systemie, regulowanym przez wiele mechanizmów, w tym ekonomicznych. Swoimi wyborami jednak możemy decydować o tym, które produkty i mechanizmy będą utrwalane, a które okażą się niechciane, a więc zaniknie na nie popyt. Wszyscy także wiemy, że radykalną poprawę stanu środowiska wprowadziłoby całkowite zastosowanie alternatywnych źródeł energii. Pożądana jest świadomość, że od każdego z nas zależy stan środowiska i kondycja naszej planety, czyli warunki życia na Ziemi.
Stefania Pruszyńska